Wolumeny w największej bibliotece Twarzy
Dzisiaj nie napiszę o wytwarzaniu wszystkiego biegnąc wciąż zwinnie w Scrumie, innej ludzkiej rotacji w Traefiku, czy jaki to BDD jest lepszy od DDA. Nie napiszę jaki to mądry jestem i co umiem, aby się sprzedać za 30 krwawych czy zwykłych srebrników. Piszę troszkę to jako apel, aby się zatrzymać i czasem wziąć głęboki oddech licząc do 10 i zawrócić lub iść dalej, ale już widząc wszystko z innej perspektywy. Wpis niepasujący tutaj [przyp. na LinkedIN], ani trochę...
Napoleon Bonaparte miał powiedzieć, iż ludzie są jak książki w bibliotece. Im wyżej postawieni, tym rzadziej do czegoś służą....
To często sobie przypominam, wchodząc od czasu do czasu na LinkedIn, aby grzecznie odpowiedzieć Hunterom i widząc ten cały "jarmark próżności".
A najbardziej mnie rozbawiają dawni znajomi, którzy zapewniają, że tylko w ich korporacji jest najpiękniej, najlepiej, i najciekawiej - i aby "przyjść w ich objęcia".
Ludzie z którymi kiedyś jadłem wspólnie podłe lunche, dzisiaj są różnymi Lead'ami, Mena'ago i innymi książkami wysoko, wysoko... może dlatego, że byli w przeszłości nijacy, bez zdania i da się nimi i ich pokierować na wysokie półki w bibliotece...
W swojej karierze, której mi żal, gdyż straciłem czas w bibliotekach, zamiast wyjść na przestrzeń i dać się czytać np. buntownikom z wyboru, czy wilkom morskim tu i tam - tkwiłem 8 lat w zatęchłej bibliotece.
I pomimo, że nie mogę powiedzieć jeszcze, że aż z tak wielu pieców jadłem chleb - żal mi tych wszystkich "książek" tutaj. A ludzi najwartościowszych spotkałem daleko od tych wszystkich bibliotek - na wsi Cieszyńskiej; w gettach nie tylko Nowego Orleanu, małych firemkach, czy "darknecie" wyrzutków, gdzie książki nie mają nawet numeru ISBN, a są po stokroć lepsi, mądrzejsi i ludzcy - a do tego szczęśliwi poza targiem i wyprzedażą masową książek w "twarzowych" obwolutach.
I pewnie sobie nagrabię moją powyższą wypowiedzią i już nie będę miał okazji wejść tutaj i odpisać Hunterom. Pewnie nie pojawi się żaden komentarz, nawet gdy mam troszkę racji - bo nikt nie będzie chciał się wychylić "z regału". Z drugiej strony mogą pojawić się zaczepne komentarze, na które nie odpowiem. Ktoś poczuję się urażony, trudno, może ktoś się głębiej zastanowi - brawo.
Ja czuję się świetnie - nie martw się... Jestem otoczony na co dzień i w pracy i poza nią cudownymi ludźmi i nie tkwię w zatęchłej, często przeszklonej - nieludzko - bibliotece. Tylko, wchodząc tutaj jakoś...
Pozdrawiam moje wszystkie woluminy z przeszłości - "Zwycięzca jest sam".
Marcin M.